gazeta "Słonecznego Domu"

gazeta "Słonecznego Domu"
To gazeta mojego Środowiskowego Domu Samopomocy "Słoneczny Dom" z Ursusa. Okładka jednego z archiwalnych numerów. Dostępna na https://drive.google.com/drive/folders/0B9e8Z7OkI74RcU5UTEt1bjRCd0U?usp=sharing

sobota, 1 lutego 2020

Podsumowanie kursu "Doradcy do spraw zdrowienia"

Witam Was wszystkich serdecznie po długiej przerwie. Cztery miesiące temu obiecałem, że kiedy skończy się kurs "Doradcy do spraw zdrowienia", zdam z niego relację. Dzisiaj niniejszym to czynię.

Na początek trochę "suchych" informacji. Kierownikiem kursu był prof. Paweł Bronowski. Obejmował on 100 godzin dydaktycznych zajęć z sześciu przedmiotów (Jak chronić swoje prawa i uzyskiwać wsparcie, Doradztwo i wsparcie innych chorujących, Przedsiębiorczość społeczna, Umacnianie i zdrowienie, Jak poczuć się przydatnym, Posługiwanie się nowoczesnymi technologiami informatycznymi). Odbyło się w sumie pięć dwudniowych zjazdów: w 2019 roku 28-29 września, 26-27 października, 23-24 listopada, 14-15 grudnia, a w 2020 roku 18-19 stycznia. Na ostatnim zjeździe zdawaliśmy egzaminy, a wczoraj, 31 stycznia, odebraliśmy certyfikaty (na dole postu wstawiłem zdjęcie głównej strony certyfikatu, który otrzymałem). Ponadto każdy miał prawo (i obowiązek) odbyć pięć indywidualnych konsultacji psychologicznych. Ja odbyłem je z dr Sylwią Kluczyńską w dniach 16, 30 listopada, 7 grudnia oraz 11 i 25 stycznia. Jestem z tych konsultacji bardzo zadowolony.

Przyznam, że kurs był dla mnie sporym wyzwaniem. Był to niemały stres i wysiłek dla osoby takiej jak ja. Szczególny był dla mnie czas po sobotnich zajęciach, a przed niedzielnymi. Te kilkanaście godzin to były chwile z jednej strony odpoczynku, a z drugiej mobilizacji przed kolejnym dniem. Miło je wspominam. Niestety, nie wszyscy dali radę zaliczyć kurs. Spośród osób, które przystąpiły do egzaminów, zdali wszyscy, ale niektórzy w pewnym momencie przestali dawać radę przychodzić na zajęcia. Łącznie na 30 osób, które rozpoczęły kurs, zaliczyły go 24, pięć niestety nie, a jedna ma jeszcze szansę i być może będzie próbować go zaliczyć w późniejszym terminie. Moja obserwacja jest taka, że osoby, które nie zaliczyły kursu, generalnie relatywnie gorzej funkcjonują w życiu od tych, którzy go ukończyli, a w niektórych przypadkach doszło w ostatnim czasie do wystąpienia kryzysu zdrowia psychicznego.

Pochwalę się, że miałem na tym kursie 100 procent frekwencji. A bałem się, że będzie inaczej, ale na szczęście udało mi się pokonać wszystkie przeszkody, takie jak lęk, zaspanie, miałem też szczęście, że w czasie zjazdów nie dotykały mnie żadne poważne dolegliwości fizyczne. Uważam, że dużo się nauczyłem, co już jest bez wątpienia realnym zyskiem pójścia na ten kurs. Jakoś tak wyszło, że nie pojawiła się żadna osoba, z którą szczególnie blisko bym się zaprzyjaźnił.

Teraz pytanie: co po tym kursie? Prawdopodobnie będzie możliwość zrobienia kolejnego kursu doszkalającego, ale to dopiero za jakiś czas. Jeśli chodzi o obecne perspektywy pracy, to moim zdaniem są one niestety dość skromne i skupione przede wszystkim wokół grupy wsparcia Trop. Jest możliwa praca (wszystko na umowę zlecenie) w następujących formach: jako doradca telefoniczny, można też pracować w punktach konsultacyjnych w ramach powiązanego z Tropem stowarzyszenia Pomost, można prowadzić prelekcje destygmatyzacyjne, a także spotkania motywacyjne. Jestem troszeczkę rozczarowany, bo liczyłem na to, że po tym kursie będzie można pracować w takich instytucjach jak Środowiskowe Domy Samopomocy, Warsztaty Terapii Zajęciowej czy Domy Pomocy Społecznej. Nie da się ukryć, że większe możliwości pracy daje kurs Ex-In, czyli asystenta zdrowienia. Tamten kurs kosztuje jednak ponad 6 tysięcy złotych, a ten jest bezpłatny, bo finansowany ze środków unijnych. Poważnie zastanawiałem się, na który z tych kursów pójść (terminy się pokrywały), ale nie żałuję, że wybrałem ten.

Mam jeszcze następującą informację: kurs "Doradcy do spraw zdrowienia" ma sześć edycji, odbędą się jeszcze cztery, więc jeśli ktoś z Was byłby zainteresowany, to może się jeszcze na którąś z przyszłych edycji zapisać.

Na koniec trochę zmienię temat. Ostatnio mam jeszcze inne przeżycie. Wszystko wskazuje na to, że już niedługo zacznę wynajmować pewnej osobie mieszkanie, którego jestem współwłaścicielem. To mieszkanie, w którym przez pewien czas próbowałem sam mieszkać. Jak więc widać, cały czas w moim życiu coś się dzieje i bardzo mnie to cieszy. Gdyby nic się nie działo, czułbym znacznie większy stres. Jeszcze nie wiem, czy w przyszłości na tym blogu będę coś pisał na temat tego wynajmu.



7 komentarzy:

  1. Cześć Kubo :). Tu Michał. Gratuluję Ci wspaniałego sukcesu. Ostatnio źle się czułem psychicznie i nie miałem ducha, by zareagować na Twój post tu jak i na facebooku. Cieszę się, że masz taki certyfikat i zdobyłeś ciekawą wiedzę. W powyższym poście wspominałeś o tym, że (jeśli dobrze pamiętam), była tam nauka umiejętności zatroszczenia się o siebie, o prawa chorego. Mnie boli to, że tam gdzie pracujemy jest praca chroniona i powinienem wg prawa pracować 7 godzin, ale właśnie nie umiem zadbać o siebie i pracuję 8. Trochę dlatego, że boję się utraty kontroli (a jest to mój natrętny bożek, z którym staram się walczyć). Było tak podobnie na studiach, których nie skończyłem. Pisząc o tym, że miałeś 100% obecności, przypomniało mi się właśnie coś co było na moich studiach. Byłem tam na WAT od października 2004 do czerwca 2009 roku. Zanim skreślił mnie dziekan z listy studentów, dochodziłem jeszcze do samego końca 5 roku, 5-cio letnich studiów - już w złym stanie. Ale to co zapamiętałem i co dziwiło innych studentów to to, że nie opuściłem przez 5 lat studiów ani jednego wykładu, ani jednych tak zwanych „ćwiczeń” czy „laboratoriów”. Rzeczywiście miałem też właśnie 100%. Miałem taki natrętny przymus, czy obowiązek natrętny, by być na wszystkim co jest na planie zajęć. Teraz z odległości czasu i obserwacji tego jak działają moje natręctwa widzę, że chodziło o to, że bałem się właśnie utraty kontroli, a wynikała ona z tego, że źle się komunikowałem z innymi i bałem się, że nie uda mi się zdobyć notatek, czy umknie mi jakiś termin czy praca domowa, termin egzaminu. Było to niesamowicie obciążające. A inni studenci mieli korzyść, bo kserowano zwykle ode mnie. Jednak na końcu 5 roku już siedziałem tylko na wykładach a zamiast notować to co mówi nauczyciel, pisałem przemyślenia i spostrzeżenia (głównie religijne). Dziś jeszcze te mechanizmy są we mnie. Staram się z tym walczyć (wołając do Pana Jezusa), aby właśnie nauczył mnie odrzucać lęk związany z utratą kontroli – może wtedy uda mi się asertywnie zadbać o siebie. Boję się trochę jeszcze jednej rzeczy. Niedługo czeka mnie komisja na Andersa. Już byłem u mojej pani doktor i jest ona w trakcie pisania opinii o moim stanie zdrowia. Zdobyłem też z Instytutu na Sobieskiego ksero dokumentacji z ośrodka - z ostatniego okresu i w połowie lutego zaniosę wszystko na Andersa. A orzeczenie andersowe o stopniu umiarkowanym kończy mi się 15 marca. Mam nadzieję, że otrzymam ponownie stopień umiarkowany, po komisji lekarskiej (pewnie będzie ona po 15 marca, jak mnie wezwą), ponieważ w naszej pracy można pracować tylko z umiarkowanym i ciężkim stopniem, a z lekkim nie. Także to mnie ostatnio też niepokoi.

    Pozdrawiam Ciebie serdecznie, gratuluję Ci jeszcze raz i życzę Ci wszelkiej Łaski od Pana Boga i pokoju. Dziękuję Wam jeszcze raz, że mogłem wejść na Wasz Netflix i obejrzeć jeden film. Było to super doświadczenie.

    Do zobaczenia/usłyszenia.

    Cześć :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj Michale!

      Po pierwsze - spóźnione życzenia urodzinowe, wszystkiego najlepszego z tej okazji.

      Dziękuję Ci za ciekawy, osobisty i niezwykle długi wpis. Jest kilka rzeczy, na które po prostu muszę odpowiedzieć.

      Co do tego zatroszczenia się o siebie, o prawa chorego, to chodzi Ci zapewne o przedmiot "Jak chronić swoje prawa i uzyskiwać wsparcie". Był to przedmiot prawniczy, bardzo ciekawy, a pani wykładowczyni naprawdę "dała z siebie wszystko", za co jestem jej bardzo wdzięczny. Pisałeś o 7-godzinnym dniu pracy i rzeczywiście właśnie na tym przedmiocie była mowa między innymi o tym, że osoba niepełnosprawna pracująca na cały etat może pracować 7, a nie 8 godzin dziennie, ma przy tym prawo do dodatkowej 15-minutowej przerwy, a także w niektórych przypadkach do dodatkowych dni płatnego urlopu. Ja Ci powiem, że jest mi bardzo przykro, że odebrano Ci rentę, bo moim zdaniem masz do niej pełne prawo. No, ale w Polsce jest tak, że lekarze orzecznicy uważają, że jak ktoś jest w stanie pracować na pełny etat to znaczy, że jest zdrowy. Mam nadzieję, że chociaż komisja na Andersa przebiegnie po Twojej myśli. Życzę Ci tego z całego serca.

      Nie wiem, czy Michał Perz coś Ci mówił o naszych rozmowach związanych z Tobą, ale widzę, że piszesz o dwóch rzeczach, które pokrywają się z naszymi rozmowami. Po pierwsze zaznaczasz, że nie miałeś "ducha", żeby zareagować na mój post na facebooku. Ja mówiłem Michałowi, że tym razem wyjątkowo nie polubiłeś mojego posta, ale w żadnym wypadku nie miałem o to pretensji. Po prostu było to takie nietypowe. Ani od Ciebie, ani od nikogo innego nie oczekuję, żebyście lajkowali te posty. Oczywiście dziękuję Ci za to, że ostatecznie dałeś lajka. A może mi się tylko wydaje, że Michał Ci o tym mówił. Cały czas się uczę, że trzeba być ostrożnym w robieniu założeń.

      Druga rzecz jest znacznie ważniejsza. Mówisz o tym, że masz problem ze zwiększoną potrzebą kontroli. Dziś rano, kiedy Michał mówił mi trochę o Twoich rozterkach, dokładnie to samo mu powiedziałem - że Ty masz problem polegający na tym, że masz ogromną potrzebę kontroli. Doszedłem do takiego wniosku, bo porównałem to ze sobą, a wiem, że też mam z tym spory kłopot. Mam nadzieję, że nie jest dla Ciebie problemem, że trochę rozmawialiśmy o Tobie.

      W związku z potrzebą kontroli - niesamowita jest ta Twoja historia ze studiami. Wydaje mi się, że zakończenie tej historii musiało być dla Ciebie ogromnie frustrujące. Nie ukrywam, że ja też czułem duży przymus, żeby nie opuścić żadnych zajęć na tym kursie. Przykładałem do tego ogromną wagę. Kurs na szczęście nie był długi, więc bez wielkiego problemu udało mi się to wytrzymać. Ale kiedy na przykład poszedłem na regularne studia w 2015 roku, udało mi się wytrzymać dwa miesiące. Aż do momentu rezygnacji nie opuściłem żadnych zajęć i praktycznie codziennie uczyłem się w domu. W pewnym momencie, i stało się to szybko, nie wytrzymałem. Jak więc widać, zmagamy się chyba z podobnymi problemami.

      Na koniec składam Ci luźną propozycję - może chciałbyś wziąć udział w którejś z kolejnych edycji tego kursu? Telefon do "ogarniającej temat" pani Agnieszki to 604 567 813.

      Pozdrawiam Cię serdecznie i mam nadzieję, że może w końcu spotkamy się "w realu".

      Usuń
    2. Dziękuję za odpowiedź. Dziękuję Ci bardzo za propozycję i numer telefonu do pani Agnieszki. Zawsze jest to możliwość do rozważenia i opcja. Może się zdecyduję kiedyś.

      Nie, wszystko w porządku, Michał jak mi później opowie jakieś spostrzeżenie, które coś może mi rozjaśnić o mnie, to też jest korzyść. A dziś potwierdziłeś, że rozmawialiście też i Wy o tej "kontroli". Odczytuję to jako to, że trop jest właściwy. Lepiej udaje się nazwać źródło trudu i cierpienia. Szczególnie, że jak piszesz, rozumiesz to, bo z czymś podobnym też się zmagasz.

      -----

      PS. Napiszę tutaj już. Zauważyłem Twój nowy post o wywiadach z Tobą i o tym, że wspomniałeś tam, że jest troszkę cichy dźwięk. Jeszcze nie odsłuchałem tych nagrań, ale na pewno to niedługo zrobię. A piszę o tym, ponieważ, jeśli byś chciał, to mam program, w którym umiałbym ustawić równą głośność całości nagrania jak również ją znacznie zwiększyć. Dlatego jeśli byś chciał, to mogę tę operację zrobić i wtedy mógłbym Ci wysłać podgłośnione pliki z nagraniami na Twój gmail. Jeśli byś chciał, to podaj mi wtedy tylko na messenger Twój adres google gmail i będę mógł w razie co wysłać Ci tam te pliki audio.

      Wszystkiego dobrego.

      Usuń
    3. Dziękuję Ci za propozycję pomocy w sprawach technicznych, w których, nie ukrywam, jestem słaby. Posty można edytować, w przeciwieństwie do komentarzy, które można co najwyżej usunąć, więc te nowe pliki będę mógł wstawić w ramach tego samego postu. A może masz radę na jeszcze jedną rzecz - te pliki dźwiękowe można odsłuchać tylko wtedy, kiedy ma się konto Google, bo są zapisane na Dysku Google. Krzysztof, który przeprowadzał ze mną ten wywiad, nie mógł ich otworzyć. Czy i na to masz jakąś receptę?

      Tutaj mogę Ci podać mój adres mailowy: kuba.cieslak@gmail.com .

      Jeszcze raz dzięki i pozdrawiam.

      Usuń
    4. Cześć Kuba. Wysłałem mail na Twój adres. Tam wysłałem w załączniku te podgłośnione nagrania jak i odpowiedziałem na ostatni Twój komentarz. Postaram się najbliższym czasie odsłuchać obu wywiadów i wtedy coś skomentować pod ostatnim Twoim postem z nimi związanym.

      Pozdrawiam. Do usłyszenia. Powodzenia.

      Usuń
    5. Super, dzięki. Już Ci odpisałem.

      Usuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń