7 lat to 84 miesiące i 2557 dni.
Kiedy w 2010 roku wychodziłem ze szpitala (IPiN na ul. Sobieskiego w Warszawie), naprawdę nie spodziewałem się, że tak długo utrzymam na tyle dobry stan zdrowia psychicznego, że nie będę musiał iść do szpitala. Wcześniej kryzysy zdarzały się niestety bardzo często. Odkąd choruję, jest to zdecydowanie najdłuższy czas bez szpitala, zdecydowanie najdłuższa i najlepsza remisja. Chwała Panu!
P.S. Przez ten czas osiągnąłem pewne sukcesy związane z życiem w społeczeństwie i aktywnością życiową. Nie chcę jednak przynudzać i dlatego tylko informuję, że ich szczegółowy opis znajdzie się w 45 numerze "Alternatywy" (link na górze strony).
Fajnie piszesz.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNajpierw nie mogłem napisać komentarza, a potem z tym podpisem poszły dwa identyczne. Nie mam wprawy. Przepraszam
OdpowiedzUsuńDzięki, Andrzeju. Mam ostatnio trudny czas i Twoje komentarze są jak miód na moje serce :-) .
OdpowiedzUsuń