gazeta "Słonecznego Domu"

gazeta "Słonecznego Domu"
To gazeta mojego Środowiskowego Domu Samopomocy "Słoneczny Dom" z Ursusa. Okładka jednego z archiwalnych numerów. Dostępna na https://drive.google.com/drive/folders/0B9e8Z7OkI74RcU5UTEt1bjRCd0U?usp=sharing

niedziela, 25 grudnia 2016

kryzys psychiczny 2002

Trzy razy w życiu odwożono mnie karetką do szpitala psychiatrycznego. Do dziś pamiętam daty: 6 września 2002, 23 lutego 2005, 13 czerwca 2010. W tym poście opowiem o pierwszej z tych "przygód".
Już w 2000 roku stwierdzono, że mam zaburzenia psychiczne, a 2 maja 2001 roku po raz pierwszy trafiłem do szpitala. Byłem leczony na depresję, lęki, później na natręctwa. Podobno te leki mogły przyspieszyć nadejście psychozy.
Już wiosną 2002 roku byłem bardzo nakręcony, zaczynało mnie ogarniać poczucie wielkości, a na wakacjach tego roku w Zakopanem totalnie "odjechałem". Miałem omamy, nie tylko słuchowe, ale też np. węchowe, no i urojenia, przede wszystkim wielkościowe, posłannicze, misyjne. Uważałem, że jestem prorokiem. Wcześniej nie byłem zbyt religijny, a teraz stałem się wręcz nadmiernie, chorobliwie pobożny. Co ciekawe, od tamtej pory do dzisiaj religijność mi nie zniknęła, ale obecnie, w remisji, zachowuję umiar. Wracając do wydarzeń z roku 2002, pojawiły się między innymi takie myśli: 1) jak już wspomniałem, jestem prorokiem i mam misję, 2) apokaliptyczne Bestia i Fałszywy Prorok to Dante Alighieri i Jan Sebastian Bach, 3) apokaliptyczna Wielka Nierządnica to Stany Zjednoczone, 4) "śmiertelny cios Bestii, po którym ona ożyła" zadał albo Krzysztof Kolumb, albo Mikołaj Kopernik. Wszystko kręciło się wokół tych twierdzeń. Z każdym dniem byłem coraz bardziej oderwany od rzeczywistości. Skończyły się wakacje. Od początku września trafiłem do nowej szkoły. To był dodatkowy stres. W piątek, 6 września, ostro "narozrabiałem" i prosto ze szkoły zostałem zabrany karetką do szpitala. Tego samego dnia (już w szpitalu) z powodu agresywnego zachowania trafiłem w kaftan.
Później sytuacja się uregulowała, po kilku dniach zostałem przeniesiony z oddziału dla dorosłych na młodzieżowy. To, co się stało, zmieniło jednak w sposób nieodwracalny moje życie.
Przy wypisie nie miałem jeszcze diagnozy "schizofrenia", ale parę miesięcy później, przy kolejnym pobycie w szpitalu, lekarz po raz pierwszy napisał "rozpoznanie - schizofrenia". To był jeszcze 2002 rok. Miałem 18 lat.

2 komentarze:

  1. Hej!
    Myślę, że to bardzo dobrze, że piszesz bloga. Nietylko inni będą mogli się z Twoja choroba oswoić, ale przede wszystkim Ty sam! :)
    Wykazałeś się wielką odwagą i udowodniłeś, że nie tylko nie jesteś gorszy (o czym pisałeś w innym poście), ale że jesteś absolutnie wyjątkowy i niesamowicie radzisz sobie z tym,co zesłał Ci Bóg, a zesłał nie mało.
    Bądź dalej tak odważny, choć wiem, ze to nie łatwe. I bądź pewny, że masz wokół ludzi, którzy nie tylko Cie podziwiaja, ale przede wszystkim kochają nad życie, jak Jagoda z rodziną.
    Życzę Ci dużo spokoju i radości, Kubo. I dziękuję, że dajesz przykład nam wszystkim, że z każdymi trudnościami można walczyć zwycięsko.
    Pozdrawiam bardzo serdecznie,
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  2. Wzruszyłem się, jak to napisałaś :-) ...
    Masz rację, że piszę to nie tylko dla innych, ale w ogromnej mierze również dla siebie.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń